włącz: "NA CAŁYCH JEZIORACH TY"
Nie mógł zapomnieć wspólnie spędzonych chwil, tak malowniczo
wyrytych w jego pamięci już na zawsze. Wciąż przecierał oczy z niedowierzania,
bojąc się że za chwilę zostanie obudzony z tego cudownego snu. Jednak zapach
jej delikatnych perfum pozostałych jeszcze na jego szyi nie mógł być
złudzeniem. Przeczesał dłonią zwichrzone włosy i podrapał się po nagim torsie,
szukając wzrokiem zapomnianych bokserek leżących w kącie. Niemal w stroju Adama
przydreptał bosymi stopami do kuchni i zastał ją, jak kilka lat wcześniej, w
swojej małej kuchni, nad ciepłym śniadaniem i niewystygniętą jeszcze kawą.
Nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Wczorajsza noc
wydawała się jej tylko pięknym snem, z którego musiała się już wybudzać. Tyle,
że stojący przed nią Andrzej w samych bokserkach i z szerokim uśmiechem
wymalowanym na twarzy, nie był zjawą. A jego ciepłe i bezpieczne ramiona
zaciskające się wokół jej talii, nie mogły być złudzeniem. Momentalnie znalazła
się na jego kolanach i wtuliła nos w ciepłe zagłębienie szyi. Z uśmiechem
wodził palcem po jej nagim udzie i raz po raz całował w białe czoło. Czy to się
działo naprawdę?
- Nie wierzę że tu jesteś, ze mną- szepnął jej do ucha swoim
zachrypniętym głosem i złączył ich usta w ciepłym pocałunku.
- Ja też w to nie wierzę- oparła czoło o jego brodę i
zaplotła swoje palce na jego szyi. Milczeli, rozkoszując się tą nieziemską
chwilą. Było bardzo intymnie. Przerwał im niekontrolowany skurcz żołądka i
charakterystyczny odgłos domagającego się jedzenia, organizmu. Roześmiali się
oboje i zabrali za pałaszowanie. Andrzej nie mógł oderwać wzroku od Idy, gdy
popijała ciepły napój z kubka, zagryzając bułką. Wydawała mu się taka piękna,
jeszcze piękniejsza niż zawsze. To była jego kobieta, prywatna Afrodyta i
ucieleśnienie najskrytszych marzeń. Odkąd znowu się spotkali, jego serce
rozrosło się po tysiąc kroć, by móc pomieścić to uczucie, które stłamszone
dawno temu, teraz znów je wypełniło. A Ida uśmiechała się na widok jego
ubrudzonego kącika ust i wyciągnęła wątłą dłoń by zetrzeć okruszek sera. Jej
oczy śmiały się tysiącem wesołych iskierek, które na nowo rozpaliły puste dotąd wnętrze. Była taka radosna, była po prostu i najzwyczajniej w świecie
szczęśliwa.
Gdy odwiózł ją do domu, długo nie potrafili się rozstać. Na
zmianę składali na swoich ustach słodkie pocałunki, obiecując sobie że to już
ostatni raz. Wystarczyła chwila by znów zaczęli za sobą tęsknić. Świąteczna
zawierucha na tyle skutecznie wciągnęła Idę, że dopiero gdy pierniki wypełniły
swoim nieziemskim zapachem całe mieszkanie, znalazła chwilę na przemyślenie
wczorajszych upojeń.
Dotykała umączoną dłonią swoich malinowych ust, niemal
czując jego dotyk i pozostałość cudownych warg. Przytuliła głowę do uniesionego
ramienia i przymknęła oczy, wracając myślami do jego ciepłych dłoni i
pieszczot. Rozkoszowała się wspomnieniem dogłębnego katharsis, jakie przeżyli w
swoich ramionach kilka razy...
Różnica między Andrzejem z przeszłości a tym
obecnym była nie do opisania. Teraz to mężczyzna z krwi i kości, dojrzały,
pełen temperamentu i nieopisanej stateczności. Czułość i braterstwo dusz
pozostało z dawnych lat, ale dopełniły je ból złamanego serca i głębia podszyta
przeżytym smutkiem. Ida czuła niewyobrażalną chęć bliskości, egzystowania w
jego bezpiecznych ramionach każdą chwilę swojego parszywego życia. Momenty, gdy
nie było go obok, sprawiały jej niemal fizyczny ból. Czy powinna zadzwonić? Nie
chciała być napraszającą się panienką, która uwłacza sobie, dzwoniąc następnego
dnia po numerku. Tym bardziej, że nie wiedziała jakie plany na te świąteczne
dni ma Wrona. I w takim przekonaniu trwała kilka dni największego
przedświątecznego zamieszania, nie wiedząc, że Andrzeja dręczyły te same
dylematy. Kolejne niedopowiedzenia pojawiły się między nimi, bo każde ostrożnie
czekało na ruch drugiej strony.
*
Udekorowany stół pysznił się aromatycznymi potrawami i
kolorowymi serwetkami, a Bazyli biegał zaaferowany wokół babci, szukając sianka
pod obrus. Siostra Idy, Paulina, przyjechała z mężem, a Michał, najmłodszy z
rodzeństwa, przywiózł z Łodzi dziewczynę. Tylko ona, najstarsza Smykowska, była
samotna pośród tego gwaru. Mimo obecności najbliższych przecież jej ludzi,
czuła się źle, jakby jej serce zostało gdzieś indziej, poza uziemionym ciałem. Widząc
zmartwioną i zasmuconą twarz córki, do boju wkroczyła mama.
- Na co jeszcze czekasz?- szepnęła jej do ucha i pogładziła
Idę po głowie- zaczekamy, jedź do niego.
- Ale mamo, ja nie wiem…- oponowała jeszcze, jednak z coraz
mniejszym przekonaniem.
- Nie oszukuj siebie ani jego, Iduś. Widzę was za pół
godziny razem i koniec kropka- szorstko ale życzliwie nakazała rodzicielka, nie
dając tym samym wyboru niepełnosprawnej córce. Może tego właśnie potrzebowała?
Popchnięcia do przodu jak stremowany pierwszoklasista idący na ścięcie w
pierwszy dzień szkoły?
Dzwoniła domofonem lecz nikt nie odbierał. Z każdą minutą coraz
bardziej ściskało się jej serce, czuła wzbierające pod powiekami łzy, zupełnie
jakby historia ich rozstania miała się powtórzyć. Gdy już zrezygnowana ruszyła
z powrotem do samochodu, niemal wpadła na Wronę wchodzącego do klatki.
- Co ty tu robisz, Ida?- uśmiechnął się smutno na jej widok-
nie powinnaś być z rodziną?
- To ja powinnam zapytać dlaczego jesteś sam w Wigilię-
stwierdziła bardziej niż spytała. Przykucnął obok niej i ujął drobną dłoń w
swoje zmarznięte łapska.
- Nie chciałem się nikomu narzucać. Rodzice spędzają Święta
u mojego brata i jego młodej żony a mi było głupio powiedzieć że nie mam gdzie
się podziać. Zamówię sobie pizzę, obejrzę kiepski serial a potem pójdę na
pasterkę, nie kłopocz się mną- machnął ręką, odganiając smętne myśli.
- A ja? Zapomniałeś już o tym co jest między nami?- ze
smutkiem przyjęła jego brak zaufania i swoistego rodzaju odrzucenie. Drgnęli
oboje, zdając sobie sprawę, jak cienka jest granica między radością a smutkiem.
I już nie chcieli powtarzać starych błędów, byli na to zbyt dojrzali.
- Przepraszam. Nie sądziłem że mogę cię tym urazić-
westchnął i pocałował Idę w zmarznięty nos.
- Chodź- pociągnęła go za sobą, rozpoczynając tym samym
wyższy stopień ich znajomości.
*
Zarumienieni wpadli z rumorem do mieszkania, budząc zarówno aprobatę, jak i lekkie zdziwienie wśród niektórych. Rozognione
oczy Idy i Andrzeja śmiały się do domowników, nie dając tym samym szansy na
jakiekolwiek gesty niepewności ze strony rodziny.
- Czy znajdzie się miejsce dla niespodziewanego gościa przy
stole?- spytał nieśmiało Andrzej, podchodząc do mamy swojej ukochanej i
składając na jej dłoni zmrożony pocałunek. Siarczyście ucałowany przez panią
Weronikę, Wrona zapełnił tradycyjnie puste nakrycie przy stole Wigilijnym. A
mały Bazyli pociągnął go za rękę, wdrapał mu się na kolana i szepnął coś na
ucho. Wesoły śmiech współbiesiadników zagłuszył tę scenę, jednak uwadze Idy nie
uszła pojedyncza łza, która spłynęła po policzku mężczyzny. Jej mężczyzny.
- Powiedz, od kiedy macie tajemnice z moim synem?- spytała z uśmiechem Ida, gdy
dzielili się opłatkiem.
- Zapytał czy zostanę jego tatusiem- mruknął zachrypniętym z
emocji głosem, Wrona. A Ida wstrzymała oddech, bo tego zupełnie się nie
spodziewała po swoim dziecku, rozumiejącym zbyt wiele jak na swój wiek.
- I co odpowiedziałeś?
- Że tak, jeśli tylko jego mamusia się na to zgodzi- szepnął
tuż przy jej wargach i uklęknął na prawe kolano.
~*~
Został nam jeszcze tylko epilog, a ja już wiem że nie umiem rozstać się z tą historią. Może właśnie dlatego tak zwlekam z publikacją? Tak strasznie uwielbiam Święta i ich atmosferę, dlatego takie a nie inne umiejscowienie w czasie. Zresztą patrząc na to, co jest za oknem, to mam wrażenie że za miesiąc przywitam Pierwszą Gwiazdkę *______*
Jeśli ktoś nie widział, pojawił się ostatni rozdział na KRZYSIU
oraz pierwszy na SAVANIM, zapraszam :)
Całuję Was serdecznie w ten mroźny wieczór, S. :*
<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam głos Kasi N.!
UsuńI co ja mam napisać? Ty wiesz! <3 ;*
Cieszę się, strasznie cieszę, że między Idą a Andrzejem rozkwitła miłość, dojrzała, ta która trwa już na zawsze, bo nie wyobrażam sobie, że ich drogi się rozejdą ponownie?! Nie sądzę, żebyś była zdolna do tego :)
Święta Bożego Narodzenia są magiczne chyba dla każdego. Mnie również taka pogoda nastraja, że niedługo zaczną się porządki, lepienie uszek, ubieranie choinki... ale stop, jeszcze daleko do tego.
Ida nie czuła się pewnie wśród siostry z mężem :) brata z dziewczyną, a jej miłość 'gdzieś' sobie żyje. Uwielbiam p. Weronikę za to, że namówiła córkę do przywiezienia Wrony. Uwielbiam Bazylego. Mam nadzieję, że Ida powie magiczne TAK Andrzejowi :) Byłoby to piękne uwieńczenie tej trudnej miłości.
Nie będę się dziś rozpisywać, że smuci mnie koniec tej przygody :|
Także, do następnego! Ściskam, i kocham ;* <3
<3
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę i walnąć jak przeczytałam, że o wspólnie spędzonej nocy żadne z nich się nie odezwało do drugiego. Boją się zrobić cokolwiek byle by znowu siebie nie stracić. Tyle, że teraz ta miłość jest o wiele dojrzalsza więc powinni się też zachowywać jak bardziej dojrzalsi ludzie.
UsuńGdyby nie to, że mama Lidii wręcz ją wyrzuciła z domu żeby pojechała po Andrzeja to by biedny Endrj spędził sam święta. Może i wszyscy byli zadziwieni jak go przyprowadziła do domu, ale cóż miłość to miłość :)
Prośba Bazylka mnie tak rozczuliła, że aż uroniłam łże niczym Andrzej. Tą prośbą zaakceptował Andrzeja więc teraz już nie ma odwrotu :)
Całuje ;*
"Zapytał się czy zostanę jego tatusiem" - totalnie mnie to rozbiło i rozczuliło! Chyba mi hormony szlają, bo jestem całkiem rozchwiana emocjonalnie:). To takie urocze i cudowne było, że aż mi się łezka w oku zakręciła. Dzięki Ci za chwilę wzruszenia!
OdpowiedzUsuńBałam się, że znowu się pogubią... Dobrze, że czujna mama pogoniła Idę w odpowiednie miejsce :) jak zawsze gdy do akcji wkracza Bazyli na mojej twarzy pojawił się uśmiech... Sama chciałabym mieć takiego synka...
OdpowiedzUsuńTak jak z Sarą, Laurą i Igłą nie miałam ochoty się rozstawać tak i tutaj mam problem...
Oj cudownie :)
OdpowiedzUsuńBałam się, że coś między nimi się zepsuje, bo wszystko za szybko się potoczyło czy coś w tym stylu.. Ale jednak moje wątpliwości okazały się złudne :)
Jak Andrzej powiedział Idzie o pytaniu Bazylego, to aż mi się mordka zaśmiała. Piękne to było.
Teraz oświadczyny, ponowne :)
Szkoda, że już tylko epilog i, że tak krótkie opowiadania, ale za to zostają inne :)
Swietny rozdzial :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWronka Tatusiem - *.* Jejku ja już się nie mogę doczekać epilogu, bo strasznie ciekawa jestem, czy Andrzej zrobił to, o czym teraz sobie myślę :P No jak można w takim momencie?:P No i muszę czekać ;)
OdpowiedzUsuńŚwięta to bardzo magiczny czas. Sama wykorzystałam ich motyw do sceny oświadczyn i pojednania w jednym, więc bardzo mi się to podoba :D
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Jesteś najlepsza.
OdpowiedzUsuńAndrzej, Ida, jej Mama, Bazyli - wszyscy tutaj dojrzewają do tego, żeby ze sobą być. Mama Idy tak pozytywnie zaskakuje, to cieszy, że są jeszcze takie "teściowe", które są przychylne przyszłym zięciom ;)
Andrzej, jest tu takim samym facetem, jakiego sama wykreowałam u siebie, zresztą prywatnie to też niesamowity facet, więc to chyba logiczne.
Rozstanie z nimi przyjdzie mi trudno, ale rekompensujesz to kolejnym opowiadaniem, na które pędzę co sił w internecie.
Ściskam Cię bardzo mocno w ten mroźny poranek w stolicy :*
Jakie to słodkie.;)
OdpowiedzUsuńNa początku pomyślałam, że to cholernie słodkie, ale po chwili uznałam, że słodkie, to nieodpowiednie słowo. To jest raczej emocjonalne, piękne, wzruszające. Ściskające za gardło. Ujmujące za serce. Piękne.
OdpowiedzUsuńŻyczę im jak najlepiej, bo przecież te najgorsze chwile mają już za sobą. Życzę im siebie nawzajem, bo wystarczająco długo żyli w pojedynkę.
Cholera, chyba jakaś taka zbyt emocjonalna się zrobiłam.
Buziak :***
♥ !
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie totalnie rozwaliła i już chcę następny! ^^
UsuńIda chyba dopiero teraz doszła do wniosku, że to co dzieje się teraz między nimi jest uczuciem prawdziwym. Że to dzieje się naprawdę. Że nie wyobraża sobie teraźniejszego życia bez tego dwumetrowego faceta.
Chyba jej uroczy synek jeszcze bardziej przekonał ją do Andrzeja i ich dalszym życiu, wspólnym życiu. Chyba jeżeli chodzi o samotne matki to najważniejsze jest dla nich zdanie ich dzieci jeżeli chodzi o dobór partnerów życiowych. Ida na szczęście nie ma takich problemów, bo Bazylek pokochał środkowego. Bo przecież nie prosi się o "bycie swoim tatą" byle kogo, prawda?
+rozwiązałam swój problem, dziękuję za wskazówki :D
Całuję! <3
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę ,że to uczucie ,które było gdzieś głęboko schowane przez te lata w ich sercach na nowo rozkwita. Można by rzec ,że poznają się na nowo i również na nowo znów darzą się ogromnym uczuciem, bo tu nie mam żadnych wątpliwości ,że właśnie tak jest. Wspaniale się między nimi układa, aż nie potrafię przestać się cieszyć z tego powodu! Do tego wspólne święta, no co ja mam powiedzieć, rozpływam się. A słowa Bazylka na końcu, no po prostu mnie to rozczuliło, ale kogo nie? Smutno mi ,że już za chwilę koniec tej historii, dlatego życzę sobie i tejże dwójce by zakończenie było jak najbardziej pomyślne dla nich, dlatego niecierpliwie czekam na to, co dla nas przygotujesz!
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Głos Kasi idealnie nastraja to opowiadanie, a nawiązując jeszcze do któregoś z poprzednich rozdziałów, że Kasia i Rysiek to najbardziej charyzmatyczni wokaliści jakich się doczekaliśmy, zdecydowanie przyznam Ci rację.
OdpowiedzUsuńBazylek jest takim rozkosznym dzieckiem, a jego prośba wysłana do Andrzeja mnie wzruszyła. Małe dzieci mają instynkt do wybierania drugiej połówki dla ich samotnych rodziców i tu mały również się nie pomylił. Oboje są trochę jeszcze niepewni w tej sytuacji, ale ich miłość stała się dojrzalsza, oboje stali się dojrzalsi dzięki temu co przeszli w życiu i są gotowi na ten związek, by to zaszło dalej i iść razem przesz przyszłość. Mam nadzieję, że Ida powie TAK;)
całuję, Daja;*
jak zwykle z opóźnieniem ale jestem :D
OdpowiedzUsuńcieszę się, że ich relacje tak dobrze się mają, że miłość wypełnia całe ich życie, a także że Bazyli całkowicie akceptuje Andrzeja :)
mam nadzieję, że sytuacja z przeszłości wiele ich nauczyła i teraz jeszcze bardziej są gotowi na wspólną przyszłość i całe życie razem. czuję, że Ida się zgodzi i powie magiczne słowo "Tak" uszczęśliwiając Andrzeja, siebie i Bazylka, a także całą rodzinę. To będą ich najpiękniejsze chwilę.
Tak strasznie szkoda, że już kończysz, ale wiem też że kolejne opowiadanie, będzie równie tak świetne i pełne emocji.
Pozdrawiam i ściskam cieplutko w te chłodne dni, sassy19 :**
mam nadzieję, że limit na cierpienie dla Igi i Andrzeja się już wyczerpał i teraz już będzie tylko lepiej. oboje zasługują na szczęście, a Młody na ojca.
OdpowiedzUsuńach, święta - ta magiczna atmosfera. :)też je bardzo lubię.
mi też będzie ciężko rozstać się z twoim opowiadaniem, ale wszystko kiedyś musi się skończyć ;/ niestety
Pozdrawiam cieplutko, bo nie poznaję tegorocznego października. Okropnie piździ.
Jagoda :*
http://zbyt-trudne.blogspot.com/
Ja też uwielbiam Boże Narodzenie. Nieważne, że jestem starą krową. Gwiazdka jest dla mnie najlepszym okresem w całym roku :') Cieszę się więc, że to "dopełnienie" miłości Andrzeja i Idy wydarzyło się właśnie w Wigilię. Dobrze, że Idę ktoś zmusił do tego, żeby poszła po Andrzeja. Czasami tak po prostu trzeba, bo człowiek sam z siebie nie ma tyle odwagi. Zakładam, że Ida przyjmie oświadczyny Andrzeja (tym razem) :D A Bazyli jest uroczy ok <3
OdpowiedzUsuńI bum ! Wyszło na moje :D
OdpowiedzUsuńIda zdała sobie sprawę, jak ważną osobą jest dla niej Wrona. Ich miłość dojrzewa, staje się bardziej emocjonalna. Rozczula mnie zachowanie jedno do drugiego. Sielankowoooo ! Jak ja to kocham <3
Wiesz, że czekałam od dawna na taki koniec, teraz epilog i myślę, że stanie się to o czym marzę w tej chwili. W głowie mam już wszystko zaplanowane, tylko pytanie czy tak będzie ?
Buziaki, bezduszna :* :*
Kurczę, to kolejny to już epilog? Ja również nie będę w stanie pożegnać się z tą historią. Krótka, ale wystarczająco wciągająca, żeby się do niej przywiązać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że stworzą razem szczęśliwą rodzinę, bo pasują do siebie idealnie ;)
jak zwykle rozdzial wspaniały:) czekam na epilog ;) buziaki:*
OdpowiedzUsuńKuźwa. Nie rób tego. Nie kończ tego. JA tego nie przeżyje. Bo zakończyłaś moją kochaną historię o Dziku, którą ja przecież tak bardzo ubóstwiałam. I nie chce czekać na Epilog, bo ja chce dłużej żyć z tą historią.
OdpowiedzUsuńPerspektywa dalszego życia tej dwójki wywołuje już teraz uśmiech na twarzy. Mam nadzieję, że ich dalsze życie obędzie się bez koszmarów, chorób i tym podobne. Muszą być szczęśliwi. Muszą szczęscie spełnienie i wszystko dobre jest im przypisane wierzę to w głębi siebie.
Pozwolę sobie zaprosić na 6 rozdział historii o Miśku i Liliannie. W skrócie :' Staje się moim uzależnieniem. Jest jak heroina. Posmakujesz jej raz, a okazuje się, że po tym jednym, jednym maluteńkim razie stajesz się tak okropnie uzależniony. Tak jak ja- nie znam tej dziewczyny wiem, jak ma na imię, źle o niej myślałem, a owinęła sobie mnie tak dookoła palca, że nie mogę nic zrobić, jestem skreślony. Jestem uzależniony.'
Zapraszam http://ciszamoimswiatem.blogspot.com/
Pozdrawiam Annie
Nosz przecież myślałam, że im pacnę przez głowę za to, że się do siebie nie odzywali i czekali na to, aż ten pierwszy krok zrobi druga osoba...;)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że mama Idy ma czujne oko i w porę zdeterminowała córkę do odpowiednich czynów. :) Chyba dopiero teraz Idka zdała sobie sprawę z tego, jak ważny jest dla niej Andrzej, ile dla niej znaczy. Dzień bez niego okazał się być dniem straconym, odczuwała pustkę, czegoś brakowało... Cieszę się, naprawdę się cieszę, że znów są razem, znów odkrywają siebie na nowo, na nowo się poznają... :)
A Bazyli? Chłopaszek mnie totalnie rozczulił. *_*
ściskam Cię, Kochana :***
Pati