włącz: "MOJA I TWOJA NADZIEJA"
Wciąż nie może zapomnieć o tamtym wieczorze. Kiedy Andrzej
zdobył się na wyznanie, czuła to samo. Była znów jak młoda dziewczyna,
która bez pamięci zakochana w swoim chłopaku, czuła się najszczęśliwszą osobą
na tej planecie. Jednak spanikowała, szybko zmieniła temat i zburzyła ten
nastrój jaki się między nimi wytworzył. A dlaczego? Bo się boi. Ponownego
odrzucenia, drwin ludzkich i przede wszystkim samej siebie. Bo wie, że każde
kolejne rozczarowanie ją załamie. Czuje się jak czterdziestolatka w swoim
dwudziestosiedmioletnim ciele. Z pokiereszowaną duszą i fizycznością nie
nadaje się dla siatkarza. Dziś są swoimi zupełnymi przeciwieństwami i to
nie ma racji bytu. W takim razie dlaczego przyjmuje zaproszenie na mecz?
Wciąż nie może zapomnieć o tamtym wieczorze. Kiedy zdobył
się na to wyznanie, wiedział że źle postąpił. Przerażony i smutny wzrok Idy
mocno go otrzeźwił, bo zdał sobie sprawę że zapędził ją w kozi róg. Nie może
wywierać na niej presji, bo to się skończy ponowną ucieczką. Ale najbardziej boi się
siebie. Swoich na nowo odkrytych uczuć, swojego skołatanego serca. Boi się
ponownego odrzucenia, tego, że znów ją straci. Nie dba o nic. Chciałby móc zwyczajnie
ją przytulić i pomagać w codziennych sprawach. Poznawać jej syna i dawać
szczęście. Ale nie wie czy ona mu na to pozwoli. Nie chce jej spłoszyć ani
wywierać presji. Dlatego zaprasza ją na neutralny grunt- na mecz. Przyjdzie. I
to jest dla niego największy motor napędowy.
*
Bazylek podskakujący wokół matki robił dużo zamieszania. Ale
tak błagał, tak prosił, że musiała zabrać go ze sobą. Na nic zdały się jej
perswazje i próby uspokojenia malca. Dopiero gdy dosiadł się do grupki
rówieśników, Ida zyskała chwilę spokoju. Powoli schodzące się garstki kibiców
wywoływały jej coraz większy niepokój. Miała wrażenie, że wszyscy patrzą na jej
wózek i śmieją się w duchu z tej pokraki, siedzącej w pierwszym rzędzie dla
vipów na czterokołowcu zamiast na krzesełku. Znikła gdzieś jej odwieczna
stanowczość i stalowy wzrok, jakim obrzucała wszystkich ciekawskich. Każdy kto
teraz spojrzałby na nią, zobaczyłby tylko zagubioną kobietę z nieszczęśliwym
wyrazem twarz. Ale nie mogła się już wycofać, choć wiele oddałaby za swoje
ciche cztery ściany. Dopiero gdy Andrzej wybiegł z kolegami na rozgrzewkę i
pomachał jej z boiska, poczuła się raźniej. Teraz mogła w spokoju podziwiać
jego umięśnione ciało i skupiony wyraz twarzy. Uśmiechnięta czekała na
rozpoczęcie meczu.
- Przepraszam, czy nie przeszkadzam?- miły głos wyrwał ją z
zamyślenia. Podniosła głowę i skamieniała. Ola. Ola Piotrka.
- Cześć- uśmiechnęła się niepewnie, czekając na reakcję
blondynki. Ona nie wydawała się zaskoczona.
- Ida, nawet nie wiesz jak się cieszę że cię widzę!- została
zamknięta w szczerym uścisku Oli i umiała tylko odwzajemnić tę radość.
Zaskoczoną i sceptyczną, ale jednak.
- Andrzej wszystko ukartował, prawda?- zrozumiała całą sytuację
i przyjęła to z ulgą. Przynajmniej przyjaciele z przeszłości zostali uprzedzeni
jej zmianą i nie musiała niczego tłumaczyć.
- Nie gniewasz się?- badała Ola, chwytając Idę za rękę. Ona
tylko pokręciła głową i odwzajemniła szczery uśmiech, którym
zarażała blondynka. Tak pozytywnie zaskoczona nie czuła się od dawien dawna.
- Skoro ty tu jesteś, to rozumiem że zaraz zobaczę
Nowakowskiego na boisku?- zagadnęła, rozglądając się ciekawie na boki.
- A i owszem- zaśmiała się- nie mógł się doczekać spotkania
z tobą! Po meczu zabieramy was na kolację, i nie przyjmuję żadnego głosu
sprzeciwu. Musimy przegadać te stracone lata.
- Nie wiem czy wiesz, ale… Ja nie jestem sama- uśmiechnęła
się smutno Ida i zawołała Bazylka. Malec przybiegł od razu gdy usłyszał głos
matki i wskoczył jej na kolana.
- O tym Wrona też zdążył nas zawiadomić- Ola mrugnęła do
chłopca, czym zjednała sobie jego sympatię i od razu została okrzyknięta nową „ciocią”.
Ida bała się jednego. Współczujących spojrzeń na policzku, niepewnych
odpowiedzi i natarczywych pytań. Ale niewątpliwie pomyliła adresy, bo rozmowa z
Olą jedynie ją odprężyła i napawała optymizmem. Podczas lekkiej konwersacji dowiedziała
się, że planują już z Piotrkiem ślub, domek pod Rzeszowem i gromadkę dzieci.
Ich przyjacielska relacja pozostała taka jak 6 lat temu, jakby nic się nie zmieniło i
widziały się wczoraj. Blondynka nie czyniła jej wyrzutów że odeszła bez słowa.
Nie oskarżała o zerwanie kontaktu, brak jakiegokolwiek znaku życia. Przełknęła tę
gorzką pigułkę i tylko śmiała się serdecznie z żartów wypowiadanych przez
Bazylka. A Ida z rosnącą radością czkała na kolejne chwile nowo odzyskanego
życia.
Mimo, iż mecz zakończył się wygraną Resovii, Andrzej był w
przednim humorze. Zdobył najwięcej punktów w swoim zespole, zaliczył wiele udanych bloków i kilka zaskakujących zagrywek. Po koniecznym rozciąganiu, ramię w
ramię z Piotrkiem, podeszli do kobiet. Idzie szybciej zabiło serce, kiedy
Nowakowski przelotnie spojrzał na jej nogi i zatrzymał się na spiętej twarzy.
Niepewny uśmiech blondyna był najpiękniejszym powitaniem, jakie mogła sobie
wyobrazić po tylu latach.
- Cześć Piotruś- szepnęła i speszona spuściła wzrok na swój splecione
dłonie.
- Cześć Ida!- zdecydowanie podszedł, przykucnął obok wózka i
pocałował zdezorientowaną kobietę w policzek. W najśmielszych snach nie spodziewała
się takiego powitania córki marnotrawnej.
- To twój syn?- zapytał Nowakowski, wskazując na zgrzanego i szalejącego na boisku Bazylka. Zarumieniła się i tylko skinęła
głową. Piotr zaśmiał się i pokiwał z uznaniem głową- wulkan energii po mamusi!
- A żebyś wiedział- zaśmiała się, już rozluźniona. Teraz
zdała sobie sprawę, jak bardzo brakowało jej tego naturalnego i wiecznie
żartującego przyjaciela. Wesołe źrenice spotkały się z andrzejowymi. I poczuła
jeszcze więcej. Nie odwracała już wzroku. Nie próbowała się oszukiwać. Ani jego
ani siebie.
*
Gdy Andrzej układał Bazylka w pościeli w dinozaury, Ida nie
mogła odwrócić od niego wzroku. Szatyn z uśmiechem okrywał dziecko kołderką a
na koniec pokusił się o niepewny pocałunek w czoło. To było za wiele. Jej synek
stał się ważny dla Wrony, a i Bazyli uwielbiał
mężczyznę. Codziennie wypytywał o „And-zeja”, kiedy to odbierze go z
przedszkola, kiedy pójdą karmić kaczki, kiedy zjedzą znów naleśniki… A dzisiejszy mecz i późniejsza kolacja, kiedy cały wieczór byli nierozłączni, dał Idzie wiele do myślenia. Nie
chciała by mały przyzwyczaił się za bardzo, gdy Wrona znajdzie sobie inną
kobietę. I gdy założy własną rodzinę, doczeka własnych dzieci… W swoich
smutnych myślach nie dopuszczała do głosu cichutkiej nadziei, która kryła się
na dnie podświadomości: „skoro tak bardzo zabiega o twoje względy i chce
zaistnieć w waszym życiu, to może czuje coś do ciebie”? Ale nie, przecież mówił
o tym co było kiedyś, a nie o tym co jest teraz… Pokręciła głową i wyjechała wózkiem do
przedpokoju by trochę ochłonąć zanim wyjdzie. Milczała, gdy zakładał buty i
nerwowo je sznurował.
- Dziękuję, Ida. Za dzisiejszy dzień, za to że poszliście z
nami na kolację, za wszystko- szepnął i uklęknął przed wózkiem. Spojrzał jej
głęboko w oczy, próbując dostrzec co w tej chwili myśli. A ona zdawała sobie
sprawę że zaraz dowie się wszystkiego. Bo jej rozognione źrenice wręcz pałały
chęcią posiadania. Jego.
- Ja też dziękuję, Andrzej- uśmiechnęła się spłoszona i
odwróciła wzrok, by nie obdarł z szat jej płonącego serca. Nie pozwolił na to.
Delikatnie ujął w swoje dłonie jej policzki, zmuszając by patrzyła mu prosto w
oczy. Zaglądając w głąb jej duszy, nie musiał długo podejmować tej decyzji.
Przybliżył swoją twarz o kolejne kilka centymetrów i połączył tak bardzo spragnione
siebie wargi. Delikatne badanie faktury malinowych ust przerodziło się w pełne namiętności
wzajemne spijanie swoich oddechów. Gorące myśli które kłębiły się między nimi,
dostarczały dodatkowych zawrotów głowy i już nic nie mogło powstrzymać wybuchu
uczuć.
Nagły dzwonek do drzwi przerwał tę intymną chwilę, a oni
odskoczyli od siebie jak oparzeni. Ida poprawiła rozczochrane włosy, a Andrzej
koszulę, za którą jeszcze przed sekundą przyciągała go mocno do siebie.
Oszalałe bicie serc i szybsze oddechy rozdzwaniały się jak dzwony w głuchej
ciszy. Wrona głęboko wypuścił powietrze z ust, wstał i otworzył drzwi.
- Już myślałam że nie ma was w domu!- znajomy kobiecy alt
wypełnił przestrzeń przedpokoju- Andrzej…?- zdumienie właścicielki głosu nie
miało granic- a co ty tu robisz?
- Mamo!- speszona Ida odsunęła Wronę z przejścia i zaprosiła
rodzicielkę do środka.
Wiem że mam zaległości. Miałam nie dodawać w tym tygodniu ze zmęczenia praktykami, braku czasu, oraz ze złości i frustracji jaką niektóre czytelniczki u mnie wywołały, ale ktoś tam się głośno dopominał na asku, więc spełniam życzenie.
Mam prośbę- jeśli jesteś tu tylko po to, by zaprosić mnie do siebie albo czekasz aż ja skomentuję Twój rozdział i dopiero dodasz tu kilka słów, to lepiej oszczędź swój i mój czas. Coraz bardziej denerwują mnie takie Klientki i nie zamierzam bawić się w te gierki. Chciałabym mieć jasną sytuację. Tam gdzie mam dotrzeć, zrobię to wcześniej czy później. Teraz moje życie nabiera kolorów, mam po co wstawać rano i dla kogo pracować, kogo obdarowywać uśmiechem i leczyć pomiędzy falami cierpienia i tragedii. Jeśli ktoś nie rozumie że nie mam czasu pojawiać się pod każdym rozdziałem to niech sobie lepiej da spokój :)
Mam nadzieję że nie za ostro i ktoś tu jeszcze zostawi kilka zdań.
pojawił się też IGŁA, zapraszam.
Całuję, S. :*
Mam prośbę- jeśli jesteś tu tylko po to, by zaprosić mnie do siebie albo czekasz aż ja skomentuję Twój rozdział i dopiero dodasz tu kilka słów, to lepiej oszczędź swój i mój czas. Coraz bardziej denerwują mnie takie Klientki i nie zamierzam bawić się w te gierki. Chciałabym mieć jasną sytuację. Tam gdzie mam dotrzeć, zrobię to wcześniej czy później. Teraz moje życie nabiera kolorów, mam po co wstawać rano i dla kogo pracować, kogo obdarowywać uśmiechem i leczyć pomiędzy falami cierpienia i tragedii. Jeśli ktoś nie rozumie że nie mam czasu pojawiać się pod każdym rozdziałem to niech sobie lepiej da spokój :)
Mam nadzieję że nie za ostro i ktoś tu jeszcze zostawi kilka zdań.
pojawił się też IGŁA, zapraszam.
Całuję, S. :*
Zdążyłam! :D
OdpowiedzUsuń<3
Ich spotkanie po latach nie było przypadkowe. Tylko czy teraz będą umieć pielęgnować to uczucie? A może ja za daleko wybiegłam?
UsuńWracając do początku. Chciałabym, żeby przyjaźnie tak wyglądały jak między Idą a Olą. Sama wiem, jak wygląda, gdy obecnie spotkam kogoś z czasów gimnazjum -.- Wielka przyjaźń ta... Niestety nieszczera, nieprawdziwa :( Jednak nie wszyscy tacy "źli".
Ciężko jest wrócić do normalnego życia, po wypadku po którym już nic nie będzie jak dawniej. Jeśli się jeszcze jest skazanym na wózek, na początku własna bezsilność połączona ze współczuciem innych.
Obraz Andrzeja pomagającego Idzie przy Bazylim rozczulił mnie doszczętnie! Jeszcze bardziej działam na ten opis po całym dniu opieki nad moją Jutką. Śpi teraz obok mnie, i totalnie się wczułam *.*
Może lepiej, że ktoś, w tym przypadku matka przerwała im chwilę zapomnienia? Przemyślą na spokojnie, czy dawna miłość wezbrała na sile czy chwila zapomnienia? Chciałabym pierwszy wariant, ale po Tobie wszystkiego można się spodziewać. I jeszcze nie wiem, jak zareaguje matka Idy na Wronę? Czy on jest dla niej skreślony po incydencie z oświadczynami, czy nadal darzy go sympatią?
Znowu dużo pytań, znowu filozofuję. Przepraszam, zmęczona jestem życiem chyba :C
I nie mogę sobie wybaczyć, że byłaś wręcz "obok" mnie i ja nie wiedziałam! ;C
Tyle przegrać ;(
I tak Cię bezwarunkowo kocham S.! ;*
<3!
OdpowiedzUsuńPit i Ola mile widziani :) Może mamusia dobrze zrobiła im przerywając? Widac uczucie tak na prawdę nie wygasło
UsuńRelacja między Andrzejem, a Idą robi się coraz gorętsza. Do tego Bazylek lgnie do siatkarza, bo brakuje mu męskiego wzorca, brakuje mu OJCA. Twoja kreacja Wrony nadaje się na ojca i opiekuna. Przy odrobinie odwagi z obu stron byli by w stanie stworzyć fajną rodzinkę. To fakt mamuśka pojawiła się w najmniej odpowiednim momencie!
OdpowiedzUsuńJakie to fajne uczucie, kiedy się wie, że te wszystkie wyrzuty nie tyczą się mnie. :) Jak już zapewne wiesz, ja nie piszę, a czytam dla własnej przyjemności.:)
OdpowiedzUsuńNo lubię ich, całą trojkę. I Idę, i Andrzeja, i Bazylka. Wiem, że stworzą najcudowniejszą rodzinkę, w zupełności na nią zasługują.
Ściskam mocno :)
Jak obiecałam pod Krzysiem tak jestem :]
OdpowiedzUsuńCzekałam na tą piosenkę z pazurami w gębie i JEST!!! Dziękuje :D
Obrazek Andrzeja i Bazylka cudowny. Uwielbiam silnych ale czułych mężczyzn. Mam nadzieję, że Wronek pomoże Idzie zrozumieć, że jest kobietą jego życia ;)
Omg, mam nadzieję, że nie chodzi o mnie z tą frustracją ;-; Jeśli tak, to przepraszam, cokolwiek zrobiłam ;<
OdpowiedzUsuńOla od Pita zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Strasznie miła z niej dziewczyna :) Chyba dobrze się stało, że Andrzej zaaranżował to spotkanie, a na dodatek powiedział przyjaciołom o nowym życiu Idy. Dzięki temu uniknęli niezręcznych sytuacji. Cały ten rozdział jest taki... ciepły. Przez to spotkanie po latach, przez Bazylego, który łapie kontakt z Andrzejem. No a zakończenie to już w ogóle jest coś wspaniałego :') Straaaasznie się cieszę, że się pocałowali. Cieszę się, że pojawiła się między nimi znowu chemia. Mama co prawda w nieodpowiednim momencie, ale wydaje mi się, że tym razem to im nie przeszkodzi w budowaniu swojego związku.
Widać, że ich relacje z każdym dniem są coraz lepsze czy jak to Czytelniczka napisała gorętsze. Podtrzymuje to co napisałam pod wcześniejszym rozdziałem, że ich miłość wcale nie przeminęła tylko była chowana w głębi serca, a teraz można powiedzieć, że odradza się na nowo. Tak, że szkoda iż mama Idy przerwała im w tak ważnej chwili.
OdpowiedzUsuńBazylek zaakceptował Andrzeja i jak widać najchętniej spędzał by z nim cały czas. Nie ma co się dziwić, bo dzieci na ogół są ufne i szybko się przywiązują, a w przypadku tego malca jest jeszcze odczuwalny brak ojca. Andrzej w jego oczach po tym meczu na pewno urasta do roli superbohatera ;)
Ida zdecydowanie powinna się przestać przejmować tym co ludzie powiedzą i jak zareagują na jej kalectwo. Obawiała się jak po latach ją przyjmą Nowakowscy, ale jak sama się przekonała czas nie zniszczył ich przyjaźni ;)
Do zobaczenia w sobotę ;*
Super może wreszcie będą razem szczęśliwi;-) Pozdrawiam Ania.
OdpowiedzUsuńWidać ,że ich miłość wcale nie zniknęła tylko gdzieś tam siedziała ukryta przez te lata gdzieś tam bardzo głęboko w sercu, a teraz powoli wychodzi z tych okopów dając się tej dwójce bardzo we znaki. Widać ,że z każdym kolejnym spotkaniem co raz bardziej między nimi iskrzy, co raz bardziej zaczyna docierać do nich ,że tak naprawdę się kochają. Do tego Bazylek ,który co raz bardziej lgnie do Andrzej jest strasznie rozkoszny. Zarówno Ida jak i Andrzej przeszli w życiu już wiele i jak nikt inny zasługują na szczęście, szczęście ,które w tym wypadku oznacza właśnie to drugie. Jestem ciekawa niezmiernie co wyniknie ze spotkania z matką.
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
To opowiadanie jest fenomenalne, inne niż reszta tak jak i wszystkie twoje ;) Coś czuję, że pokomplikujesz jeszcze trochę :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdolna justberrry napisała połowę komentarza, a potem chcąc na chwilę zmienić zakładkę, nacisnęła krzyżyk i wszystko znikło. Ugh...
OdpowiedzUsuńMoże standardowo powiem, że jak zwykle spóźniona, jak polskie linie kolejowe, ale chyba ważne, że dotarłam, nie? :) Nadrobiłam poprzedni rozdział i wtrącę tutaj takie zdanie odnośnie jego treści. Czytając obie perspektywy widać wyraźnie ( w końcu pisane caps lockiem^^), że oboje byli egoistami. Byli młodzi, ale i Andrzej i Ida mieli swoje marzenia o dalszej karierze i stawiali siebie za pewnik, niedokładnie się ze sobą porozumiewając na tematy ich przyszłości. Może oboje byli zbyt młodzi, nie gotowi do tak poważnego związku? Każde z nich musiałoby wyrzec się czegoś ważnego na rzecz drugiego, a liczyć na poświęcenie jednej osoby... tak się raczej nie robi, inaczej ma tragiczne skutki z biegiem czasu. Myślę, że to dobrze, że ich drogi się rozeszły, aby teraz ponownie się zbiec.
Hm... ok, to jednak było więcej niż jedno zdanie odnośnie rozdziału poprzedniego. ;)
Ale wracając do tematu. Oboje dość brutalnie doświadczył los, a Idę to już na pewno. Są starsi, dojrzalsi i wydaje mi się, że przeżyli tyle, że byliby w stanie znów się związać i to na poważnie. Tym bardziej, że wyraźnie widać o trwałości ich uczuć względem siebie. Żyli w związkach bez prawdziwej miłości, bo cały jej arsenał trzymali na tę jedną osobę, której nigdy nie przestali kochać. Ale to piękne.
Ciekawa jestem reakcji mamusi na Andrzeja. ;)
Kończę to filozofowanie, bo widzę, że im dłużej moja głowa nie ma kontaktu z poduszką, tym głupsze rzeczy mówię i piszę. ;)
Dotarlam. I jestem w siodmym niebie. Nawet mama ktora wpadla w nieodpowiednim momencie wcale mi nie przeszkadza. Wrecz przeciwnie! Przerwala a oni beda miec czas by na chldno pomyslec o wszystkim.
OdpowiedzUsuńBoje sie ze tylko zeby nie podejmowali decyzji zbyt pochopnie.
Bazyli - cudowny chlopiec ktorgo mama wychowala tak pieknie, taj niesamowicie dojrzale..zakochalam sie w tym malym chlopczyku.
Ola i Piotrek - siedze i becze. Tacy przyjaciele, dla ktorych kilka lat to nic to zaden czas. To niesamowite.
Twoje poslowie - coz. Zycie to suka. Smutne to. Sciskam Cie mocno dzis z anonima - Twoja inmyhead :**
Mam przedziwne wrażenie, że mama Idy namiesza, na dodatek zdrowo i na sam koniec niekoniecznie dobrze. Patt, nie myśl tyle, tylko delektuj się tym, co się tu dobrego potoczyło! xD
OdpowiedzUsuńNo dobra, wracam do normalności. :P Nawet nie wiesz, jak się ciesze, że Ida dobrze zareagowała na Piotrka i Olę. W jej stanie fizycznym, trudno o akceptację samej siebie. Wtedy człowiekowi się wydaje, że wszyscy są źle nastawieni do ciebie i nic, tylko cię wyśmiewają. Bywały okresy, że też tak miałam, niestety. :(
Wiem sama, jak ciężko jest zaufać człowiekowi, który przed laty cię zranił. Czasami jest to niemożliwe, zwłaszcza, że non stop łapiesz się na tym, iż nie umiesz wręcz tego zrobić, bo nic się ta osoba nie zmieniła. Akurat tutaj sytuacja jest inna, bo oboje dojrzeli i zaczęli myśleć innymi priorytetami. Wierzę, że zaryzykują i połączą swoje siły.
Jestem normalnie zakochana w Bazylku! *.*
"Teraz moje życie nabiera kolorów, mam po co wstawać rano i dla kogo pracować, kogo obdarowywać uśmiechem i leczyć pomiędzy falami cierpienia i tragedii." - rozczuliłam się pod tymi słowami. Taka jest właśnie nasza misja, osób pracujących, lub przyszłych pracowników służby zdrowia. ;)
Trzymaj się Misiaczku mocno! ♥
Ściskam, Twoja Happcia;*
No proszę, długo nie trwało, a Ida i Andrzej się do siebie zbliżyli... Stara miłość nie rdzewieje?
OdpowiedzUsuńMamuśka to sobie chyba lepszego momentu na odwiedziny wybrać nie mogła... :P Chociaż w sumie...może wybrała najodpowiedniejszy moment? Sama już nie wiem. Ale wiem jedno - z tego będą niemałe kłopoty...
Pit, Ola, witamy ponownie! ;)
pozdrawiam, Patka.
Ja oczywiście spóźniona. Inna. Debilna. Ale co tam.
OdpowiedzUsuńBoże od czego by tu zacząć, może najlepiej od początku.
Jest idealnie widzę, żę stare uczcie odżywa na nowo niczym zwiędnięty kwiatek który dostaje pokaźną ilość wody. Pojawił się mój ukochany jedyny w swoim rodzaju Piotruś. I te jego miny teksty potrafią podnieść człowieka na duchu. Nigdy nie powinno się go uważać za człowieka cichego, po prostu są rzeczy o których nie mówi i są sytuację w których zachowuje się inaczej. pan Wrona to dżentelmen widzę. Bardzo mnie to cieszy. Widać, że pała do Bazylka jakąś sympatią i kto wie może i nawet taką ojcowską miłością. Sama bardzo lubię tego dzieciaka który jest inny niż wszystkie inne latające w okół mnie brzdące. Dodatkowo piosenka, która jest idealnym zwieńczeniem tego rozdziału. W moim domu HEY to klasa sama w sobie, niepodważalna a każdy z nas domowników na kartach swojej pamięci ma zapisane teksty piosenek. Ciekawi mnie jeszcze postać matki dziewczyny. Mam nadzieję, że nie namiesza.
Zapraszam na nowy 4 rozdział o Jastrzębskim przyjmującym. W skrócie Michał dowiaduje się o przeszłości dziewczyny.Zostaje zmieszany z błotem przez przyjaciółkę dziewczyny, która w dziwnych okolicznościach trafia do szpitala. http://ciszamoimswiatem.blogspot.com
Pozdrawiam Annie
po dłuższym czasie, ale w końcu jestem ! :D
OdpowiedzUsuńjak to dobrze jest przeczytać coś tak wzruszającego a zarazem szczęśliwego, ale taka jest miłość. Widać, że oni o sobie nigdy nie zapomnieli i cieszę się, tak cholernie się cieszę, że Ida nie odpycha od siebie Andrzeja, bo od miłości nie ucieknie, a mogłaby znowu cierpieć ;)
Odwiedziny mamy? No to na pewno ciekawe spotkanie! ;)
pozdrawiam i całuję :*
jak zwykle świetny rozdział:) mam taką cichą nadzieję że Ida bedzie z Andrzejem;d trzymam za nich kciuki:) buuuziaki:****
OdpowiedzUsuńI właśnie teraz po przeczytaniu wszystkich rozdziałów na tym blogu zaczynam się zastanawiać.. Czemu ja Ciebie wcześniej nie znalazłam?! :D
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta historia.. Kilka razy już mi się łezka w oku zakręciła :)
Ciekawa jestem wizyty mamusi ;) I co będzie dalej z Idą i Andrzejem :)
Czekam z niecierpliwością na następny :)
Sorry, że to zrobię, ale zrobię to tylko raz :)
Chciałabym Cię zaprosić do siebie na bloga. Może to nie jest tak piękna historia jak ta, ale może akurat Tobie przypadnie do gustu :)
[love-isnt-enough.blog.pl]
I dlaczego ja tutaj jestem dopiero teraz? Nie mam pojęcie! Byłam pewna w stu procentach, że zostawiłam tutaj po sobie slad.. eh, nieważne.
OdpowiedzUsuńWażne jest to co jest tu i teraz. Ida w kocu przyznała się sama sobie, że nadal pała wielkim uczuciem do środkowego. Więc dlaczego te obawy? Dlaczego te rozmaite wyobrażenia i głębokie przemyślenia? Boi się. Ale czy słusznie? Widać, że Andrzej zdołałby zrobił dla niej i jej synka wszystko. No własnie. Bazyli. Chłopiec się zaprzyjaźnił, a co więcej przyzwyczaił do obecności Wronki w ich życiu. Nie wiem czy to dobrze czy nie, ale to na pewno będzie sprzyjało rozwojem, może inaczej, powrotem uczuć, które kiedyś były i na pewno są już w tym momencie całkowicie odkopane z archiwum. No i mamy Olę i Piotrka. Oni nigdy mi się nie znudzą. Z twarzy widać, że Ola jest bardzo sympatyczną i otwartą dziewczyną, dlatego dlaczego tutaj miałoby być inaczej? Jeżeli ktoś kiedyś był dla nas bliski nie zapomni się o nim. Był Pit, była Ola, no i mamy również mamę Idy. Zaskoczona jest. To na pewno. Przecież nie wiadomo jaką wersję ich rozstania zna. Nie wie wszystkiego. Może tutaj namieszać. oj może.
Oczywiście będę tutaj i nie tylko, bo wspaniale piszesz, ale przecież ty to wiesz.
Całuję mocno! <3