poniedziałek, 2 września 2013

Jeśli zwątpisz choć raz, to choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę, powrotów nie będzie... #7


włącz: "LIST"

Nie pojechał za nią. Nie zatrzymał, nie zadzwonił. Nie wpadł na to, że gdyby tylko chciał, przeprosił i postanowił poprawę, ona bez mrugnięcia okiem by wróciła. Nie zastanawiał się nad jej marzeniami. Nie zaproponował że z nią wyjedzie do niemieckiej Ligii. Nie wykazał żadnego zaangażowania w ten związek. Nie brał pod uwagę JEJ potrzeb. JEJ pragnień. JEJ punktu widzenia. Po takiej awanturze i dość jasnej sytuacji, nie miała po co zostawać w Krakowie. Wróciła pierwszym możliwym pociągiem, w samej burgundowej sukience. Nie dbała o zdrowie. Nie dbała o zimno i lejący się deszcz z nieba. Przemoczona do suchej nitki identyfikowała się z naturą, która w tym momencie idealnie oddawała jej stan ducha. Zimne krople zmywały słone łzy, które bez kontroli płynęły po policzkach od momentu opuszczenia domu Andrzeja. Nie zwracała uwagi na chamskie komentarze ludzi. Nie dostrzegała, jak wytykają ją palcami i dają dzieciom za zły przykład. Nie widziała nic. Tylko twarz mężczyzny, który ją zranił i skrzywdził swoją postawą. Egoizmem. Teraz widziała jak szczeniacko była zakochana, jak bardzo zaślepiona miłością. Gdzie było realne życie? Na pewno nie u jego boku. Żyli jak w bajce. Bańka mydlana, która pękła przy najdrobniejszym problemie i już nie miała prawa bytu z powrotem zaistnieć. Pozostała tylko resztka mydła w powietrzu.

Pojechała. Złapała szansę od losu i dogłębnie ją wykorzystała. Porażka sercowa zmotywowała ją jeszcze bardziej do działania i skupiała się tylko na pracy. Złamane serce powoli się zarastało, próbowała mu pomóc w rekonwalescencji odcięciem się od przeszłości. Nie czytała polskich gazet. Nie wchodziła na portale sportowe. Nie wypytywała rodziców ani znajomych o siatkówkę i wszystko co się z nią wiązało. I co przypominałoby jej Andrzeja. Pogrążała się w zapomnieniu. Kolejne sukcesy i uznanie były niedosytem. Bo nie mogła ich świętować z Nim. Czy żałowała że sama nie wróciła? Nie chciała o tym myśleć by nie mieć powodów do płaczu. Skamlanie jak pies z podkulonym ogonem nie leżało w jej naturze. To on powinien wykonać pierwszy krok. Nie zrobił tego, to znaczy że mu nie zależało.  Proste. Wrona stawał się iluzją, rozwianą mgłą i jedynie odległym wspomnieniem. Ulokowała go głęboko na dnie serca, gdzie ta miłość zarastała pajęczyną czasu i wyrwanych kartek z kalendarza. Z czasem o nim zapomniała.

Poznała Igora. Informatyka, polaka na obczyźnie. Niczego nie planowała, nie chciała się zmuszać. Od rozstania z Andrzejem minęło już tyle czasu, że nie miała nadziei na jakiekolwiek zmiany. Mimo to miała świadomość, że oszukuje swoje serce. Było jej dobrze, ktoś się nią opiekował, dawał poczucie bezpieczeństwa, swoją wielką miłość i zaangażowanie… Ale ona nie wkładała tyle zaangażowania co Igor. Nie widział tego, myślał że jest tak samo zakochana jak on.
W obcym kraju, wśród nie zawsze przychylnych ludzi, życie toczyło się inaczej. Poza uczelnią, pracą i domem nie miała z kim się spotykać, gdzie wychodzić. Dlatego przyzwyczaiła się do obecności blondyna. Był dobry, czuły i odpowiedzialny. Wiele razy zapewniał ją o swoim uczuciu i dawał jasno do zrozumienia że chce z nią związać przyszłość. Nostalgia za domem nie dawała jej racjonalnie myśleć, ale wiedziała jedno- nie może go stracić. Kolejnego mężczyzny z swoim życiu. Przyjęła oświadczyny, a potem wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie. Ślub, narodziny synka, perspektywa powrotu do Polski, korporacja wysyłała oboje do ojczyzny na nowo otwarte filie. Względne szczęście. Względnie poukładana rzeczywistość. Względna prawidłowość.

*

Nie zadzwoniła. Nie wróciła, nie przyjechała przeprosić. Nie wpadła na to, że gdyby tylko chciała, mógłby zapomnieć o całej sprawie. Wystarczyłoby jej jedno słowo, a by znów byli szczęśliwi. Nie zastanawiała się nad jego marzeniami. Nad jego wizją ich wspólnej przyszłości. Nie wzięła pod uwagę, że nie może się ruszyć z Częstochowy, bo tylko tu może grać regularnie. Nie pomyślała, że skompromitowała go przed rodzicami. Nie wykazała żadnego zaangażowania w ten związek. Nie chciała kompromisu. Nie zawahała się przed wyborem kariery nad miłość. Nie brała pod uwagę JEGO potrzeb. JEGO pragnień. JEGO punktu widzenia. Po tym jak wybiegła z domu, wiedział że nie ma po co jej gonić. Już wybrała. Jak mogła powiedzieć, a raczej wykrzyczeć, żeby znalazł sobie inną?! Po tym, jacy byli szczęśliwi, zrobiła coś takiego? Nie mógł znieść spojrzeń rodziców. Ich rozczarowania, smutku i żalu. O co?! O co ten cholerny wyrzut?! Że go nie przyjęła? Że wybrała karierę? Że zaufał nieodpowiedniej kobiecie? Że w tym momencie, w którym odeszła, zabrała ze sobą całą jego miłość i teraz pozostała w nim tylko cholerna pustka? Ojciec krzyczał że ma za nią biec, przepraszać i z powrotem ją tu ściągnąć. Ale ona tak bardzo się go brzydziła, że nie wzięła ze sobą nic. Nie wiedział czy wróciła do Krakowa czy zatrzymała się w Warszawie u znajomych. Nie chciał się prosić. Płaszczyć i błagać. Teraz widział jaka szczeniacka była ich miłość.  W jakiej bajce żyli, nie zważając na otaczający  ich świat. Bańka mydlana, która pękła przy najdrobniejszym problemie i już nie miała prawa bytu z powrotem zaistnieć. Pozostała tylko resztka mydła w powietrzu.

Został w Częstochowie. Do końca wykorzystał szansę zaistnienia w polskiej siatkówce, a z czasem przeniósł się do Bydgoszczy. Nowe życie, nowy kontrakt, nowe środowisko. Porażka sercowa zmotywowała go do pracy. Dawał z siebie maksa, pracował jak wół na każdym treningu. Opłaciło się. Był nazywany młodym diamentem, nowym pokoleniem polskiego volleyballa.  Kolejne sukcesy były jednak niepełne- nie mógł ich świętować z Nią. Czy żałował że za nią nie pojechał? Wiedział że jest w Niemczech, spotkał kiedyś jej przyjaciółkę. Nie. Minęło już tyle czasu, nie chciał się narzucać, poza tym to ona go zostawiła. Ponownego odtrącenia zwyczajnie by nie wytrzymał. Z czasem Ida stała się dla niego iluzją. Ułudą, mgłą i wspomnieniem, które zatonęło na dnie zranionego serca. Nie chciała go znać, a on z czasem zwyczajnie o niej zapominał.
Poznał Tamarę. Dziennikarkę sportową, która aż nazbyt często przeprowadzała z nim wywiady. Niczego nie planował, nie chciał się angażować by ponownie nie cierpieć. Od rozstania z Idą minęło już tyle czasu, że nie miał nadziei na jakiekolwiek zmiany. Ale wciąż miał świadomość że oszukuje swoje serce. Było mu dobrze- miał się obok kogo budzić, chodzić po bułki, zabierać do kina… Ale nie dawał tyle co ona. Nie widziała tego, myślała  że jest tak samo zakochany jak ona.

Rozmawiali o wspólnej przyszłości i dziewczyna zwierzyła się, że marzy o domu i gromadce dzieci. On myślał, że ich plany pokrywają się idealnie. Że jest stworzona dla niego, za wszelką cenę chciał się zakochać. Interesowały się nią ogólnopolskie stacje, dostawała propozycje, które wciąż odrzucała, jakby na coś czekając. Nie chciał jej stracić, kolejnej kobiety w swoim życiu. Dlatego się oświadczył, niedługo potem podpisywali przysięgę w urzędzie stanu cywilnego. Tamara była niewierząca, nie chciała ślubu kościelnego. Nie naciskał. Było mu to obojętne.

Małżeństwo nie rozwiązało jego odwiecznego problemu- serca. Ono nie dało się zagłuszyć. Może małżonka to podświadomie wyczuła? Któregoś dnia wrócił wcześniej z treningu. Zastał Tamarę w łóżku z jej szefem. Na początku był załamany, podwójnie. Ale z czasem dotarło do niego że to on zawinił najbardziej. Nie obdarował żony pełnym uczuciem i poszukała go w ramionach innego mężczyzny. Rozwód obył się szybko i bezboleśnie. Mimo że czuł ulgę, została pustka. Przywiązanie do drugiej osoby dawało o sobie znać. Był sam. Ze swoją względnie ułożoną rzeczywistością.  Względna prawidłowość.


~*~

No i jesteśmy na etapie prologu, zderzenie dwóch względnie ułożonych rzeczywistości. Teraz już będzie tylko teraźniejszość, dość tych tajemnic!
Wybaczcie że takie nudy, ale musiałam powyjaśniać kilka spraw. Będzie tylko lepiej ;)

nienawiść- epilog
Igła- #1

nowy projekt, ostatni- Konsolidacja wspomnień.

Całuję, S. :*

19 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tak to jest, gdy zamiast serca, słucha się rozumu. Rozumu, który nie podpowiada dobrze i zatraca każdego z nich w swoim egoizmie. Mają rację, związek był szczeniacki, ale uczucie jak najbardziej prawdziwe. Oboje potrzebowali siebie, ale duma nie pozwalała im na odszukanie i potoczyło się tak, jak potoczyło. Mam nadzieję, że teraz wszystko zdołają solidnie odbudować, czego im z całego serca życzę. ;)
      Lecę do kolejnego rozdziału, bo wyczymać nie mogę ^^
      Buziaki! ;* ♥

      Usuń
  2. Z tego wynika, ze ich uczucie rzeczywiście było szczeniackie, bo oboje pogrążyli się w swoich egoistycznych potzrebach. Ani jedno, a nie drugie nie myślało o rozmowie, ani o kompromisie. Poprostu mnie sie wszystko należy, a ty masz się podporządkować. Nie tak buduje się związek. Myślę, że teraz dostali drugą sznsę. Może czas ja wykorzystać?

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jedno i drugie było zbyt dumne żeby wrócić i przeprosić. Jedno jak i drugie próbowało zapomnieć i ułożyć sobie życie, ale im się to nie udało do końca. Jak było już wiemy. Mówią, że dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi jednak może to ich okazja do szczęścia.
      Jak zakończysz to nie wiem, ale mam nadzieje, że będą kochać się mimo wszystko :)
      Ściskam! ;*

      Usuń
  4. Super już nie mogę doczekać się kolejnego. Pozdrawiam Ania;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki?
    Nie wiem co mam o nich myśleć, każde zachowało się tak, jak czuło, nie chciało się płaszczyć, prosić o miłość, o zaangażowanie i ja ich rozumiem, to nic przyjemnego, czasem wolisz cierpieć, niż iść i zetknąć się z brutalną rzeczywistością.
    Ale stracili tyle lat, może przeżytych wspólnie? Może nie?

    Kochasz kogoś, ale czasami miłość to za mało. Niestety.
    kocham i wielbię :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie było mnie już pod ostatnim postem, ale jestem dziś :D

    Po pierwsze kolejna cuuudowna piosenka jeszcze bardziej cudownego hey! :)
    Może rzeczywiście nie do końca zdawali sobie sprawę, że miłość to nie przygrywki. Może byli nią zaślepieni, może ja też będę się tak zachowywała za kilka lat? o.O
    Trzymajcie mnie, bo padnę! Jakie nudy?! Jakie nudy ja się pytam?!
    A może to, że się spotkali po latach nie jest przypadkiem, hmmm? :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zrobiło się po raz kolejny melancholijnie.
    Rozumiem i Andrzeja, i Idę. Każde miało swoje życie, i wspólną miłość. Gdy jedno chciało by te dwa światy się zetknęły coś wybuchło jak po dodaniu wody do kwasu. Wybuch wypalił miłość. Tylko czy wypalił? Czy duma wzięła górę? Można było przecież spokojnie porozmawiać, Wrona mógł grać, Ida wyjechać, co jakiś czas by się widywali, sprawdzili swe uczucie, a jednak szczeniacka pyskówka być może zepsuła im życie na zawsze?
    Ida, pewnie wracając z Igorem do Polski miała wypadek?
    Andrzej nie potrafił dać pełnego spełnienia Tamarze?
    I po co to wszystko było?
    Teraz zupełnie filozofuję, ale cieszę się, że taki temat bloga wymyśliłaś, że tak tą historię przedstawiasz. Mam wrażenie, że jest wycięta z rzeczywistości... eS wielbię Cię za to! Słowami nie potrafię się wyrazić, ale dziękuję <3
    Ściskam Misia ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciesze sie, że znowu sporo się wyjaśniło, wiedząc co było wcześniej mamy szanse lepiej zrozumieć co teraz czują główni bohaterowie. Pomyśleć, że może wystarczyła by jedna rozmowa, by wtedy do siebie wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta historia, to opowiadanie ma w sobie coś takiego, że od razu po przeczytaniu chociazby najmniejszej części chce sie wiedzieć co będzie dalej. Naprawde jestem pod wrażeniem. Czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. teraz już rozumiem. o wiele bardziej niż wcześniej. i wiem, że tu nie ma jednego winnego. tu oboje są winnymi.
      kurczę, szkoda mi ich. potoczyło się, jak potoczyło, w końcu to życie, tu nie ma miejsca na wyssane z palca bajeczki. ale ich przeznaczenie chyba dalej próbuje pchać do siebie. Tamara i Igor to tylko odskocznia, a nie prawdziwa miłość. było tutaj w ogóle jakieś uczucie, oprócz chęci załatania dziury pozostałej po jednym z tej dwójki? nie wydaje mi się. to tylko zapychacz, który miał pomóc zapomnieć. a chyba nie pomógł.
      chciałabym, aby do siebie wrócili. ale z drugiej strony chciałabym, aby w końcu dojrzeli i przemyśleli kilka spraw. dadzą radę się dogadać, jeśli tylko dadzą radę w inny sposób przetrawić przeszłość.

      Całuję, Parówko :*
      Caro.

      Usuń
  11. Pewnie się powtarzam, ale dlaczego to musi być takie prawdziwe? Takie realne? <3
    I to przecież tylko jedna chwila zdecydowała o ich rozstaniu. Brak rozmowy, brak spotkania, brak próby powrotu. Impuls. A mogli być już dawno szczęśliwi...
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie życiowe. Jak to kiedyś Staszek Mąderek podsumował.Życie to nie film

    OdpowiedzUsuń
  13. winne jedno i drugie. los ich spycha do siebie, widać i to jak. raz im nie wyszło przez... a no właśnie. ale dlaczego nie mogą po raz drugi wejść do tej samej rzeki ? bo jest takie przysłowie ? Zasłaniają się Igorem i Tamarą. A to nie jest prawdziwa miłość. zawsze, gdzieś tam na dnie będą wspominać siebie nawzajem.
    Oni są po prostu sobie przeznaczeni i niech to zrozumieją. Tylko to nie takie łatwe.. ech, cała rzeczywistość.

    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam komentować już dawno temu, wiem. Ale to wszystko przez Oliwiera, który ostatnio mi to uniemożliwił, budząc się w najmniej odpowiednim momencie... Cóż poradzę, to tylko dziecko i trzeba mu wybaczyć. :)
    Zrobiło się melancholijnie, wspomnieniowo i smutno... Bo smutno się czyta o niespełnionej miłości i rozstaniu... Rozdział idealnie pasuje do mojego obecnego nastroju, bo mam ochotę iść się pochlastać i zakopać w dołku na ogrodzie...
    Wina zawsze leży pośrodku, tak samo jest w tym przypadku. Bo zarówno Ida, jak i Andrzej mają swoje za uszami, każde z nich popełniło błędy, głupie błędy. I teraz pewnie tego żałują. Chciałabym, żeby przemyśleli sobie swoje dotychczasowe zachowanie, dorośli i żeby może spróbowali znów ze sobą być. Bo nie wierzę, że przestali darzyć się jakimkolwiek uczuciem. Jak się kogoś mocno kocha, to się kocha przez całe życie. Może warto dać sobie drugą szansę? Ja mocno w nich wierzę!:)

    ściskam Cię, Pojebusku, cieplutko :*
    Twój Ziomek <3

    OdpowiedzUsuń
  15. To, że Ida i Andrzej myśleli tylko o sobie już wiemy. Widać jednak, że chyba trochę nie dojrzeli do tej miłości, co wcale nie znaczy, że nie jest ona prawdziwa, bo według mnie jest. Oni nie czuli się dobrze w tych innych związkach, a spotkanie po latach chyba aż nazbyt im uświadomiło, że rzeczywiście oni jako para to jest to. Mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam działający laptop i wreście mogę pisać spokojnie komentarze, bez obawy, że coś się zatnie i znowu będę musiała pisać od początku. Nie jestem uparta, (choć może czasami?) i zazwyczaj po którymś tam razie rezygnowałam.
    Nadrabiam zaległości, ale jest ich na tyle dużo, że nie wiem kiedy skończę. Brak czasu jest kolejną przeszkodą.

    Liceum jest naprawdę ciężkie, czy tylko ja mam takie zdanie? A matura ustna z polskiego to koszmar.

    No i rozpisałam się nie o tym, co trzeba. Chciałam powiedzieć ogólnie, że czytam, czytam i uwielbiam wszystko, co czytam. A tego co twoje i nie czytam widocznie nie miałam czasu zajrzeć.

    Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
"Gdzieś to czytałam, albo mi się śniło- chmiel na bezsenność, a sen- na bezmiłość"