poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Spróbuj uczynić gest, nim uwierzysz, że nic nie warto robić... #4


włącz: "MRU-MRU"

Cały dzień chodzi jak naćpany. Na treningu jest zdecydowanie gorszy niż zwykle, więc Makowski pierwszy raz od dawien dawna przestawia go do drugiego składu. Zdenerwowany na siebie, kopie najbliższe krzesełko, które z hukiem upada na podłogę, zahaczając o jego goleń. Syczy z bólu i rozmasowuje zranione miejsce. Fizyczność przynosi ulgę oszalałej duszy i sprowadza na ziemię. Tak otrzeźwiony jest w stanie dalej pracować. Gdy wszyscy się rozciągają, Andrzej pociera szorstką dłonią spocone czoło i zamyka oczy- staje przed nim Ida. Jej smutne, wielkie oczy i ukochana twarz. Drobne ręce, wykonujące ponadludzki wysiłek każdego dnia. Jego Idusia, tak zmieniona. Nie może doczekać się ich spotkania, a równocześnie boi się co ono przyniesie.

Cały dzień jest rozkojarzona. Jeździ po biurze, swoim gabinecie i sprawdzając podległych pracowników. Na niczym nie może się skupić. Nowy projekt graficzny dla zagranicznej marki, któremu przewodzi, leży nieruszony, a ona wciąż wpatruje się w ten sam punkt za oknem. Pociera zmęczoną dłonią zmarszczone ze smutku czoło i przymyka oczy- widzi jego twarz, tak znajomą a zarazem tak zmienioną. Andrzej, od kiedy nosisz brodę? Jego oczy, pełne przerażenia i szoku gdy zobaczył wózek i ją poznał. Te kochane, niebieskie oczy, które teraz niosły w sobie pustkę i smutek. Nie może się doczekać ich spotkania, a równocześnie boi się co ono przyniesie.

*

Było już przed 16, a Andrzej czekał. Nerwowo postukiwał czubkiem spranego conversa o koło swojego samochodu i opatulał się szczelniej szalikiem. W narastającym napięciu miętosił rękaw skórzanej kurtki i przygryzał wargę. Jest, nareszcie. Granatowy citroen. Mężczyzna wstrzymał oddech i podszedł do pojazdu od strony pasażera. Nauczony porannym doświadczeniem, nie pytał. Bez słowa wyjął wózek, przeniósł go na stronę Idy i otworzył przed nią drzwiczki. Zdawał sobie sprawę, że nie może, nie ma wręcz prawa jej dotknąć. Dlatego poczekał aż sama przeniesie się na wózek, odwracając na ten moment wzrok. Wiedział, że ona nie chce jego współczujących spojrzeń, wciąż pełnych niedowierzania.
Ida czuła jak od środka dławiło ją cholerne poczucie wstydu. Za to jak wyglądała, kim mimowolnie się stała. Nie mogła, nie chciała sobie zbyt wiele obiecywać po tej rozmowie. W tym przeświadczeniu utwierdzała się od chwili, gdy po tylu latach ujrzała dziś, tego listopadowego poranka, swoją największą miłość.
- Poczekasz czy idziesz ze mną?- podniosła na niego wzrok. Usiłowała zetrzeć niewidzialną szmatką silne emocje, buzujące w jej wnętrzu i dławiące od środka.
- Idę- stanowczo skinął głową i dotrzymywał kroku wózkowi, który wprawiała w ruch Ida. Ona nie chciała jego pomocy, doskonale zrozumiał za pierwszym razem. W milczeniu udali się po przedszkolaka, który na widok matki wydał radosny okrzyk.
- Tęskniłam za tobą, syneczku- tuliła szkraba do piersi, gdy ten wdrapał się na jej kolana.
- Ja bardziej mamusiu- nie przestając przytulać Idy, zauważył w końcu Andrzeja. Stojący z boku i przyglądający się tej wzruszającej scenie, nie wiedział gdzie podziać oczy. Mały ześlizgnął się z kolan matki i podszedł do siatkarza.
- Cześć Bazyli- powiedział Wrona i kucnął by móc prowadzić konwersację na poziomie.
- Cześć. Rano byłeś mniej rozmowny- zauważył brzdąc słodko przy tym sepleniąc i uścisnął wyciągniętą dłoń siatkarza.
- Rano byłem zaspany- uśmiechnął się wesoło i zaskoczony tym zupełnie niewymuszonym odruchem, potarł w zastanowieniu brodę.
- Muszę iść się ubrać- mrugnął blondynek porozumiewawczo- zaopiekuj się mamą przez chwilę, dobrze?- był śmiertelnie poważny.
- Jasne- Andrzej odprowadził wzrokiem tego sympatycznego czterolatka i zwrócił się do obserwującej go Idy- może zabiorę was na ciepłą herbatę i naleśniki, co?

Bazylek dłubał z zapałem w talerzu i popijał ciepłe kakao, a Ida i Andrzej wciąż uporczywie wpatrywali się w swoje nietknięte porcje.
- Czy wy w końcu zaczniecie jeść?- spytał zaciekawiony ich milczeniem szkrab, a oni niemal podskoczyli, wyrwani z zamyślenia. Ich spojrzenia równocześnie się spotkały, co doprowadziło do gwałtownego odwrócenia głów. Spąsowiała Ida i zarumieniony Andrzej, pouczani przed czteroletnie dziecko- ten obraz dowodził beznadziejności sytuacji.
- Jak było w pracy?- przerwał pełną skrępowania ciszę Wrona. W myślach wymyślał sobie od najgorszych hipokrytów- pytał o taką błahostkę, gdy tymczasem cisnęły mu się na usta zupełnie inne tematy- od kiedy jeździ na wózku? A synek? Gdzie jest jego ojciec? Co robiła przez tyle lat?
- W porządku- odpowiedziała niepewnie i upiła łyk herbaty. W głowie tysiące pytań pozbawionych odpowiedzi. Najzwyklejsze: Jak żyjesz? Co robiłeś przez te sześć lat? A przede wszystkim- z kim je spędziłeś?- nie były w stanie przejść jej przez gardło.
- Jesteś grafikiem?- zadał kolejne rozpaczliwe pytanie, by móc zagłuszyć swoje krzyczące w tej chwili myśli. Wwiercał się w jej sarnie tęczówki i nurtował egzystencję. Próbowała zachować kamienny wyraz twarzy, ale wydawało jej się że mimika zdradzała wszystkie emocje. Chciałaby się wtulić w te barczyste ramiona i złożyć głowę na jego rozbudowanej piersi, jak dawniej. Chciałaby chcieć. I móc.
- Jestem. Dokończyłam studia w Niemczech, a teraz pracuję w korporacji- rozgadała się, a gdy zaczęła mówić o nowym projekcie, zaświeciły się jej oczy. Człowiek z pasją- zawsze taka była. Przynajmniej to się nigdy nie zmieniło…
- A jak twój zawód? Dalej siatkówka?- odwzajemniła się zainteresowaniem, tak mu w tym momencie potrzebnym. Pragnął jej troski i uwagi, realnego zaangażowania.
- Tak, teraz Delecta. Jestem tu już kilka sezonów i nie narzekam- uśmiechnął się z autentyczną radością. On, który jeszcze wczoraj siedział zrezygnowany przy kominku i pijąc ciepłą ciepłą herbatę, gapił się w sufit.

Każde z nich zdawało sobie sprawę, że ta rozmowa jest płytka. Zamiast poruszyć nurtujące ich oboje kwestie, rozprawiali o życiu zawodowym. Był Bazyli, ale co z tego? Czy chłopczyk to realna przeszkoda, czy może zwykłe wytłumaczenie, cholerne „ale” ? Bali się rozdrapywania starych ran, przez co nie potrafili sięgnąć do dna dusz.

Kiedy Andrzej wynosił na rękach uśpionego chłopca z lokalu i delikatnie układał go na tylnym siedzeniu, Ida nie mogła oderwać od niego wzroku. Te męskie, pewne ruchy połączone z precyzją i subtelnością… Ciało lgnęło do niego całego, ale rozum krzyczał i dzwonił na alarm pożarowy: „Gaśnica potrzebna natychmiastowo”!
Nie zaprosiła go do samochodu, nie zaproponowała by pojechał do niej na herbatę, już kolejną dzisiaj. To za dużo, za szybko i nie na miejscu. Gdy został daleko w tyle z rozwianym szalikiem i smaganymi wiatrem włosami, nie mógł dostrzec łzy spływającej po jej atłasowym, niemal porcelanowym policzku.


Nie tak miało wyglądać ich spotkanie po latach. Zupełnie nie tak.


~*~

Kiepskie mi to wyszło, chciałam inaczej -.- 
Misiaczki, nie może od razu się wszystko wyjaśnić bo nie byłoby wtedy tej historii ;)
Obiecuję, że w końcu wszystkiego się dowiecie! 
A ten rozdział idealnie wpasowuje się w mój dzisiejszy nastrój, jak i piosenka :(

NIENAWIŚĆ #13

Całuję Was serdecznie, S. :*


23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Kurde. No może nie tak miało wyglądać, ale może dobrze, że w ogóle do niego doszło? Może nie dowiedzieli się niczego, ale mogli sobie przypomnieć to uczucie, kiedy jesteś obok tej kochanej osoby. Wrona jest zakłopotany. Sześć lat minęło, a on dalej coś czuje do Idy, to widać i czuć. A ona? Też nie jest obojętna na widok Andrzeja. Tak mocne uczucie nie może, po prostu nie może w całości wygasnąć. I nie wygasło, wierzę w to. I chyba oni też, choć się tego wypierają.
      Bazyli? Dalej myślę, że to Wronka.

      Całuję, camilla. :**

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Blogspot mnie ostatnimi czasy nie lubi i wszędzie muszę pisać komentarze po dwa razy. -.- Ale to nic...;)
      Faktycznie, może i nie w ten sposób miało wyglądać spotkanie Idy i Andrzeja po latach, ale cieszę się, że gdzieś tam, przypadkowo na siebie w ogóle trafili! Relacje przecież zawsze można na nowo nawiązać, można je poprawić albo zacząć wszystko od nowa. :)
      Pomimo upływu sześciu lat, nie są sobie obojętni, ewidentnie coś ich do siebie nadal ciągnie, i chyba wiem nawet co. :) I kto jest ojcem Bazylego chyba też wiem. :)

      pozdrawiam,Ziom :*

      Usuń
  3. kurczę, aż nie wiem co powiedzieć a raczej napisać.
    to bardzo smutne co spotkało Igę, ale pewnie tak już musiało być. dobrze, że jakoś się trzyma - nie chce współczucia i pomocy.
    nadal zastanawia mnie (tak jak Andrzeja) co się stało, że jest tak a nie inaczej. :(
    ale widać, że stara miłość nie rdzewieje. :)
    tylko czekać ich kolejnego spotkania, może coś się więcej wyjaśni? :)
    pozdrawiam, Jaga20098 :*
    http://zyje--chwila.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. minęło 6 lat, a oni nadal do siebie czują coś wielkiego, spotkanie po latach utwierdziło ich tylko w tym. Może spotkanie nie takie jak powinno, ale zawsze coś, może z każdym dniem będzie coraz lepiej, aż w końcu to wszystko się wyjaśni. Bazyli miałam nadzieję że to mały Wrona, ale skoro on ma 4 lata, a rozstali się 6 lat temu... czekam z niecierpliwością aż się wyjaśni wszystko ;)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe co ja bym zrobiła, gdybym po latach spotkała się ze swoją pierwszą miłością. Czy mielibyśmy mnóstwo tematów do rozmów, tak jak na początku naszej znajomości? Czy moglibyśmy siedzieć razem po nocach w altance i rozmawiać o niczym, lub wsłuchiwać się w ciszę? Czy nadal bylibyśmy tymi samymi ludźmi sprzed lat? Wiem, że nie powinnam pisać tego, ale jakoś tak m,nie naszło na przemyślenia po przeczytaniu tego rozdziału.
    Spotkanie po latach. Wiele tajemnic, niedopowiedzeń, niedomówień, ale wszystko jeszcze przed nimi. Całe życie, więc mają czas na to, by na nowo się poznać ;)
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem bardzo udany rozdział ;) Zastanawiające jest jak różnie potoczyły się ich życia. Myślę jednak, że nigdy tak naprawdę nie przestali się kochać. Momentami nawet się zastanawiam czy Bazyli nie jest synkiem Andrzeja, ale to chyba nie możliwe nie? Ciekawe kim jest w takim razie jego ojciec...

    No cóż, czekam na kolejne rozdziały z kolejnymi wyjaśnieniami ;)
    Pozdrawiam ;*

    http://painandtroublebutafterislove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Czarujesz, po prostu czarujesz. Wydaję mi się, że każde słowo w tej historii jest tak przemyślane. Może nie tak miało wyglądać ich spotkanie po latach, ale przecież widać, że jakaś nić zażyłości została, tylko teraz pytanie, czy to miłość, czy zwykły sentyment? Ida jest naprawdę silną kobietą, podziwiam ją.
    Pozdrawiam cię serdecznie, informuj, jak możesz ;) [spell-a-loss.blogspot.com]
    Donius.
    : *

    OdpowiedzUsuń
  8. Niby minęło 6 lat, a ich wielkie uczucie nie wygasło. Płonień "Ida & Andrzej" nadal się tli i potrzebuję małej iskierki z och strony by nabrać na sile. Może pierwsze spotkanie po latach nie wypadło jak powinno, jak przeczuwali, ale ważne że w ogóle się odbyło.
    Wiem, że musi być trochę tajemniczości, ale proszę zdradź czy to dziecko Andrzeja?

    http://zawalcz-o-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak Ci mówiłam, tak popadłam w melancholijny nastrój. Popłynęło kilka pojedynczych łez, bo moja cholerna wrażliwość musiała się odezwać. Czasem mnie wkurza aż nadto! ;C
    Stoi przede mną na stole piwo, które dzielnie chłodziłam, by teraz nie mieć ochoty go pić... S.! Nie rób tego więcej. Widocznie za słaba jestem, by czytać nawet fikcyjną opowieść :(
    Nie wiem jeszcze jaki był powód ich rozstania? Może wyjazd na studia do Niemiec? Nie wszyscy potrafią przetrwać rozłąkę. A może zupełnie inny powód???
    Mimo wszystko autentycznie mi ich żal. Zarówno Idy jak i Andrzeja. Ale chyba Idy bardziej, bo wizja samotnej matki na wózku rozwala mi serce na milion kawałeczków. Żywią do siebie uczucie, które mimo rozstania nie wygasło, ale czy ta historia potoczy się do ich ponownego zejścia, nie mam bladego pojęcia. Mimo mojej miłości do Ciebie ;* nie jestem przekonana co do happy endu, bo Ty jesteś nietuzinkowa ;*
    Ściskam, i mocno przytulam, bo takową mam ochotę ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko wyjaśni się z czasem, bo opowiadanie bez tajemnicy, nie byłoby juz tak ciekawe:). Ich relacje są bardzo skomplikowane i smutne. Myślę, że bez względu na to co było przyczyna ihc rozstania, to powrót do przyjacielskich li czy też miłosnych relacji będzie trudny. No i dziecko! Czyim synem jest Bazyli?

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem zaintrygowana, cholernie. Mam wrażenie, że oboje chcą tego samego, ale nie mogą sie ze sobą dogadać. Nie dziwie sie, sześć lat to dużo, a widać, że w życiu Idy i Andrzeja dużo sie pozmieniało.
    Ciekawa jestem przyczyny ich rozstania, mam nadzieje, że w najbliższym czasie wrócą do jako takich stosunków, zaczynając od spotykania się od czasu do czasu :)
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. A mi się wydaje, że obecność Bazylego właśnie była przeszkodą. Oni mieli poruszyć bardzo istotne, poważne i osobiste tematy. Nie wiem czy ja chciałabym kiedyś przy swoim dziecku przeprowadzić poważną rozmowę ze swoim byłym. Takie spotkania chyba z założenia są trudne. Całkowicie rozumiem Idę i Andrzeja, że nie wiedzieli się zachować. Jeszcze tym bardziej, że to inwalidztwo i dziecko to dosyć konkretne zmiany. No i oczywiście masz rację, nie można wszystkiego od razu ujawniać, bo nie będzie na co czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Widać, że spotkanie po latach dało to, że odżyły uczucia, które były głęboko skrywane w sercu. Jedno i drugie chciało się dowiedzieć o tym co robili przez te lata, ale na taką bardzo szczerą rozmowę nie pozwalała obecność dziecka dlatego ja chcę rozmowy w cztery oczy :P No wiem ja chcieć to sobie mogę :D
    Bazylek to jak widać bardzo dorosły jak na swój przedszkolny chłopczyk i bardzo rezolutny. Opiekuje się swoją mamą i ją bardzo kocha, bo mają tylko siebie.
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Ciebie, uwielbiam ten rozdział, tą historię i Hey. Po prostu. Idealnie...
    Idealnie gdyby trochę inaczej wyglądało ich spotkanie :( Setki pytań w głowach i ta cholerna bezradność... Ciekawa jestem jak potoczy się dalej ich ciągnąca się z niemałą przeszłością znajomość.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nastepnym razem ostrzegaj, ze przeczytanie grozi placzem i wszechogarniajacym smutkiem. Ja pierdziele.
    Dlaczego to jest takie cholernie prawdziwe? Do bolu realne i zyciowe? Cholernie zal mi Bazylego, musial dorosnac w ekspresowym tempie, choc zapewne Ida starala sie stanac na wysokosci zadania.
    Andrzej. No wlasnie. Pewnie w jego glowie rodzi sie miliard pytan, kazde tak samo banalne bo tak naprawde zadne z nich nie da mu odpowiedzi na to, co tak naprawde czula przez te wszystkie lata Ida.
    Ida. SuperMama, ktora gdzies w tym wszystkim musi odnalezc siebie.
    W sumie to chyba nie chcialabym tu szczesliwego zakonczenia..tak jakos.
    Sciskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie możesz wyjaśnić od razu - to jest normalne, ale tak cholernie intrygujące, no!
    Spodziewam się, że ta historia będzie prawdziwa, tak cholernie prawdziwa. i Tak cholernie smutna.
    Mam nadzieję, że dojdą do porozumienia. Że wszystko stopniowo sobie wyjaśnią. Nie wiem jak inni, ale ja jestem równie ciekawa wszystkiego jak Andrzej :)
    buźki ;*
    Zakręcona :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Łoo teraz to i ja mam sporawy mętlik w głowie.
    Myślałam, że to spotkanie zostanie trochę inaczej rozegrane przez Andrzeja. Żal mi tej biednej Idy, która nie chce współczucia, ale chce środkowego. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią. Czasami musi być przerwa by potem uczucie było silniejsze. Wiadomo łatwiej się mówi, trudnej jest to uczynić. Realne życie jest o wiele trudniejsze nisz fikcja i inne myśli prowadzące nas na złą drogę, lecz czym jest zła droga.
    O jezu przepraszam ten komentarz jest bez żadnego składu i ładu, mam nadzieję, że mi wybaczysz.

    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział 8
    http://kissmeslowley.blogspot.com/

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za spam, jednak mam ochotę się zabić. Tyle błędów ? W jednym komentarzu. Najlepsze jest słowo nisz zamiast niż. Widać jaką jestem mało inteligentną osobą.
      Jeszcze raz przepraszam

      Usuń
  18. Wiedziałam, że ich spotkanie nie będzie takie łatwe, ale żeby aż tak się chować? Przecież oboje nie widzieli się 6 lat! Szkoda mi Andrzeja. Ma tyle pytań, a tak się boi. Ida zresztą też jest przychylna dawnej miłości. Muszą sobie wszystko wyjaśnić
    Pozdrawiam i życzę weny, Betty

    Zapraszam do siebie:
    http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. O ja głupia, zapomniałam sobie zaklepać. :C

    Za każdym razem, kiedy to czytam, coś chwyta mnie za serce. Może przez to, że to wszystko jest takie prawdziwe, tak dotkliwie ukazujące prawdę? Może przez to, że znam ból dwójki bohaterów aż za dobrze?
    Żal mi i Idy, i Andrzeja. Kurczę, było między nimi tak pięknie, tak sentymentalna przyszłość się zapowiadała, a tu wszystko posypało się jak domek z kart. Boże, los jest masakryczny. Tym bardziej dla dziewczyny. Nadal nie wiem, dlaczego wylądowała na wózku, dlaczego jest aż tak zamknięta w sobie i neutralnie nastawiona do całego otoczenia. Ale niewątpliwie trzeba jej pomóc. Wrona nie może sobie odpuścić, nawet jeśli będzie tego chciała, musi walczyć!
    A mały Bazyli nieco mnie przeraża. Mam wrażenie, jakby był mózgiem swojej matki, jakby to on myślał za nią. Jezu, za dużo coli w środku nocy.

    Buziaki, Parówcia. :***
    Caro.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nadrobiłam :)
    Kurczę. Zajęło mi to tylko kilka minut, a już wiem, że zostanę na dłużej. I nie dlatego, że wybrałaś akurat Wronkę (nie oszukujmy się, to też^^), ale fabuła jest bardzo intrygująca. Dużo w niej luk, które mam nadzieję Endrju pomoże nam wypełnić.
    Bardzo podoba mi się, że to takie życiowe. Bo pokazuje, że często dostajemy kopa od losu. Takiego porządnego.
    Co ja plotę, to z głodu chyba.
    :D

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
"Gdzieś to czytałam, albo mi się śniło- chmiel na bezsenność, a sen- na bezmiłość"