włącz: "MIMO WSZYSTKO"
Duży dom na obrzeżach Bydgoszczy. Piękny ogród, pełen kwiatów, wypełniających swoją wonią letnie powietrze. Delikatny wietrzyk, muskający twarze pary bujającej się na drewnianej huśtawce. Przymknięte powieki , wtulone w siebie ciała i splecione dłonie. Niedzielne popołudnie, tak leniwe i spokojne. Głębokie oddechy kochających się ludzi. Kochających się mimo wszystko.
Cichutkie kwilenie z wózka przerywa tę słodką chwilę Idy i Andrzeja. Mężczyzna zrywa się na równe nogi, wyręczając żonę i wyjmując córeczkę spod kocyka.
- Anielko, no już, spokojnie- kołysze dziecko na rękach i raz po raz całuje w delikatną główkę.Dziewczynka otwiera swoje wielkie oczy i spogląda na zatroskanego ojca. Mocnymi paluszkami chwyta za kciuka, niemal odcinając dopływ krwi do paliczka.
- No powiedz mi Andrzej, po kim ona ma taki mocny uścisk?- śmieje się cicho Ida i przywołuje męża gestem. Siada obok z maleństwem na kolanach, a ona przytula się do jego ramienia. Dziecko uspokaja się, czując kojącą obecność kochającej się pary.
- Tata, zagrasz ze mną w piłkę?- Bazylek wtula się w bok Andrzeja, a ten obejmuje przybranego syna ramieniem.
- No jasne!- śmieje się wesoło Wrona, przekazuje Anielcię Idzie i podąża za chłopcem. Gdy maluch odwraca się by ustawić bramki, Andrzej podbiega do żony i składa na jej ustach delikatny pocałunek.
- Widziałem!- chichocze Bazylek i wkłada sobie palec do ust na znak obrzydzenia- fuj!
- Synu, za kilka lat nie będzie cię to obrzydzać, wręcz przeciwnie!- grozi mu palcem Ida, równocześnie zanosząc się wesołym śmiechem. Siedząc z córką na kolanach, ogląda poczynania obu swoich mężczyzn, wprawiając w ruch klaskania rączki Anielci gdy któryś strzeli gola.
Czy można wyobrazić sobie więcej szczęścia, jakiego mogą doświadczyć ci ludzie? Czy cokolwiek mogłoby zburzyć tę sielankę? Czy ktoś kiedyś odbierze im to co mają najcenniejszego- wzajemną miłość i zrozumienie? Nie mogę na to pozwolić. Obserwując z Góry poczynania mojej żony, jedynie potrafiłem jej kibicować i trzymać mocno kciuki by osiągnęła to, co ma teraz. Szczęśliwy dom, kochającego męża i zdrowe dzieci. Wiem że Andrzej będzie cudownym ojcem dla mojego syna, że wychowa go tak, jak ja bym to zrobił. Wiem, że nigdy nie pozwoli zranić mojej ukochanej Idy i prędzej odda życie niż otworzy furtkę dla zła czającego się na każdym kroku. Ona zawsze go kochała, nie przestała kochać. Teraz to wiem, kiedyś sądziłem że może być inaczej. Czy tak miało właśnie być? Niezbadane są wyroki niebios. Dziś w spokoju mogę zostawić ich historię, wiedząc że doprowadziłem ją do końca. Bądźcie zdrowi. Igor.
~*~
Dziękuję za wszystko. Za ciepłe przyjęcie tej historii, która nie była prosta, miała swoje wzloty i upadki, ale to dzięki temu, że Wy ją czytałyście, mogła powstawać dalej, aż do tego epilogu. Ostatnimi czasy wzięło mnie na takie filozofie, więc proszę się nie dziwić z takiego zakończenia ;p
Nie umiałabym zniszczyć ich szczęścia, bo za dużo już im skomplikowałam. Narracja Igora była obecna od początku, nie mogłam Wam jednak ujawnić kto tu "mówi", bo nie byłoby zaskoczenia. Jeśli komuś się nie podobało, napiszcie. A jeśli podobało, to też dajcie znać. Nawet jeśli tego nie robiliście przez całą historię- wystarczy mi nawet jedno słowo. To bardzo buduje, gdy komentujecie i wiem ile osób tak naprawdę tu było. I serio, z anonima też można :)
Całuję Was serdecznie i zapraszam na pozostałe projekty:
S.